!Karta Postaci Lizzy Tomson-Jones została zaktualizowana do Epilogu! !!!Mogą występować SPOILERY!!!
!Karta Postaci Lizzy Tomson-Jones została zaktualizowana do Epilogu!
!!!Mogą występować SPOILERY!!!
Data urodzenia: 6 sierpnia 1998r.
Status: czysta
Dom: Gryffindor
Patronus: forma bezcielesna
Bogin: gęsta mgła, z której wydobywa się szyderczy śmiech
Różdżka: jałowiec, 10 cali, włos z ogona jednorożca
Pseudonimy: Lizzy, Szajbuska Jones, Tommy Jo (pseudonim artystyczny)
Zapach Amortencji: kadzidełka, zielona herbata, mięta
Przynależność: Hogwart, Gryffindor, Klub Pojedynków
Biografia:
Dzieciństwo:
Elizabeth urodziła się 6 sierpnia 1998 roku, jako młodsze z bliźniąt Hestii Jones i Charlesa Tomsona. Jej brat Anthony był od niej starszy o zaledwie dziesięć minut. Zarówno Lizzy, jak i Tony mieli podwójne nazwisko ze względu na to, że w dniu ich narodzin ich rodzice nie byli jeszcze małżeństwem. Liz i Tony urodzili się cztery miesiące po zakończeniu wojny i jako jedne z pierwszych dzieci, które pojawiły się w nowym świecie, byli symbolem normalności, do której po długim czasie wszyscy wracali, ale przede wszystkim byli ogromną radością dla swoich rodziców, którzy długo nie potrafili unormować swojego związku. W czasie wojny nie chcieli się trwale wiązać, bo twierdzili, że nie jest to dobry moment na ślub. Ciąża również nie była planowana, ale była dowodem na to, że czasami najlepsze rzeczy, które przytrafiają się w życiu, nie są planowane.![]() |
Charles i Hestia |
Trochę czasu minęło, nim cały świat czarodziejów odsunął od siebie widmo wojny, a życie stało się całkowicie bezpieczne. Z tego powodu w dniu pierwszych urodzin bliźniąt ich rodzice przypieczętowali swój związek i poprzysięgli sobie miłość na dobre i złe, organizując przy tym ogromne wesele, na które zaprosili wszystkich swoich przyjaciół. Jedną z druhen matki Lizzy i Tony'ego była Nimfadora Tonks, która miała syna dokładnie w tym samym wieku co dzieci Tomson-Jonesów - Teda. Dopiero na przestrzeni lat miało się okazać, że Teddy będzie tą osobą, na którą rodzeństwo będzie mogło liczyć - nie tylko Tony, który będzie najlepszym przyjacielem Teda, ale również dla Liz stanie się on bardzo ważną osobą.
![]() |
Tony i Lizzy |
Liz nie dostrzegała w tym problemu. Trzeba przyznać, że nie zauważała bardzo wielu rzeczy, które miały znaczący wpływ na nią i jej życie. Nie widziała, że nie miała zbyt wielu przyjaciół, że dzieci z sąsiedztwa czy przyjaciele rodziny niekoniecznie szukają jej towarzystwa. Była chyba zbyt dziwna, szalona i oderwana od rzeczywistości, żeby być dla innych kandydatką do zabawy. Ona jednak traktowała każdego, kto okazał jej jakąś uprzejmość, odwiedził jej rodziców czy chociażby uśmiechnął się do niej, jak swojego najlepszego przyjaciela. Właściwie w swoim mniemaniu miała samych przyjaciół, podczas gdy naprawdę jej jedynymi przyjaciółmi byli jej brat i Teddy Tonks.
Hogwart:
Lizzy, jak każde dziecko z czarodziejskiej rodziny, marzyła o tym, żeby w końcu pojechać do Hogwartu. W jej wyobrażeniu było to miejsce nie z tej ziemi, jakby zupełnie stworzone dla niej. Wraz z bratem i Tedem od zawsze snuli marzenia dotyczące tego, co może wydarzyć się w szkole i chcieli jak najszybciej doświadczyć tej magii, która się tam kryła. Gdy w końcu się tam znaleźli, nie umknęło uwadze Tiary Przydziału, że bardzo różnią się od siebie. Teddy został przydzielony do Hufflepuffu, Tony, tak jak ich rodzice, trafił do Ravenclawu, co bardzo ucieszyło Hestię i Charlesa, którzy upatrzyli sobie w nim kontynuatora rodzinnych tradycji. Natomiast przydział Lizzy zszokował wszystkich, bo nikt nie dostrzegał w niej Gryfonki. Liz jednak cieszyła się z tego fakty, a właściwie to cieszyłaby się z każdego przydziału, bo nigdy nie miała sprecyzowanych oczekiwań względem należności do któregoś ze szkolnych domów. Tym bardziej nie rozumiała obaw Tony'ego, który bardzo martwił się tym, że nie będą razem. Lizzy nie była na tyle przewidywalna, co jej brat i nie wiedziała, że jego zmartwienie wynika z troski i tego, że nie będzie miał jej na oku. Dalej twierdził, że jego siostra nie jest gotowa, żeby zmierzyć się z wielkim światem.

Podczas gdy jej brat brylował inteligencją i wiedzą, stając się prymusem z każdego przedmiotu i przewyższając swoimi umiejętnościami starszych uczniów, Lizzy okazała się być całkowicie przeciętna, żeby nie powiedzieć, że słaba w wielu dziedzinach. Nie radziła sobie z Transmutacją, miała problemy z Zaklęciami, a Eliksiry były dla niej czymś gorszym niż czarna magia. Nie mogła znaleźć dziedziny, w której byłaby dobra. Zmieniło się to dopiero, gdy w połowie drugiej klasy nakazano im zastanowić się nad wyborem dodatkowych przedmiotów. To wtedy Lizzy odkryła wróżbiarstwo - dziedzinę równie eteryczną, tajemniczą i dziwną co ona. Wróżbiarstwo zafascynowało ją całkowicie, od tamtego momentu wierzyła w każdą wróżbę i przesąd, a przed podjęciem decyzji próbowała wyczytać za pomocą najróżniejszych technik, co się wydarzy. Zaczęła podporządkowywać każdy aspekt swojego życia względem układu gwiazd, horoskopów i senników. Obwieszała się łańcuszkami z kamieniami i znakami runicznymi, które miały ją chronić i przynosić szczęście. Ona była tym zachwycona, wszyscy inni jednak traktowali to jako dowód na jej dziwactwo. Nie przejmowała się tym jednak i na swoje rozszerzone przedmioty wybrała właśnie Wróżbiarstwo i Numerologie, które miały jej pomóc rozwijać swoje oko jasnowidza.

Coraz bardziej widoczne stawało się dla niej, że nie ma obok siebie prawdziwego przyjaciela. Bo chociaż jej podejście do innych się nie zmieniło i każdego, kto był z nią w jakikolwiek sposób związany traktowała jak przyjaciela, to brakowało jej kogoś takiego najbliższego i najważniejszego. Tym bardziej, że zaczynała rozumieć, że jej relacja z bratem i Teddym opiera się generalnie na trosce i opiece z ich strony, co przestawało jej odpowiadać. Lizzy chciała mieć w swoim życiu partnerów, towarzyszy, a nie opiekunki... Sprawiło to, że chciała odciąć się od nadopiekuńczego brata, ale nie miała nikogo poza nim. Bardzo się wtedy wycofała, a wszystkie dziwne sytuacje z nią związane wyciszyły się. Można nawet powiedzieć, że ludzie zapomnieli o Szajbusce Jones, a jej współlokatorki również przestały ją dręczyć. Do czasu... Na czwartym roku Teddy zaczął się spotykać z Jo McLaggen, czemu z pozoru nikt nie powinien się dziwić. Oboje byli popularni, piękni i mieli związek z quidditchem. Liz nie miała nic do tego związku, co więcej ekscytowała się nim bardzo, inne podejście miał jej brat, który chyba jako jedyny nie zapomniał, że Jo jest jedną ze stręczycielek jego siostry. I tylko on dostrzegł, że nagłe i częste objawy chorobowe u jego siostry nie są spowodowane przypadkiem. Teddy dał się wykorzystać i zaślepiony młodzieńczym uczuciem załatwił Jo sporo produktów z Magicznych Dowcipów Weasleyów. Nie pytał, po co były jej Bombonierki Lesera, podczas gdy Jo i jej przyjaciółki regularnie podrzucały je Lizzy tak, że ona się nie zorientowała. I udało im się, bo Liz nie rozumiała skąd u niej pojawiły się dziwne objawy, wymioty, krwawienie z nosa i inne nieciekawe sytuacje, nauczyciele jednak doskonale znali efekt tych cukierków i odebrali to, jako próba uciekania przed lekcjami i obowiązkami. Lizzy miała przez to sporo kłopotów i nie połączyła tego z faktem, że ktoś mógł jej zrobić tak okrutny żart. Tony jednak od razu skonfrontował to z Tedem, który stanął w obronie McLaggen. Był to jedyny moment w historii przyjaźni jej brata i Teddy'ego, kiedy kłócili się ze sobą. Trwało to aż do momentu, gdy prawda o Bombonierkach wyszła na jaw, wtedy Ted zerwał z Jo, a Lizzy, uświadomiwszy sobie, co się stało, bojąc się podrzucanych przysmaków, nie jadła niczego przez przeszło tydzień... Choć ta przykra sytuacja dała się im wszystkim we znaki, to trzeba przyznać, że od tego czasu relacje Liz i Teda poprawiły się jeszcze bardziej, bo Teddy próbował zadośćuczynić swoim przyjaciołom i coraz częściej stawał w obronie Lizzy. Niestety wysiłki Teda i Tony'ego nic nie dały i rok później piekielna trójca podała Liz Eliksir Wielosokowy wymieszany z włosem kotki woźnego. Lizzy przez ponad miesiąc była wtedy porośnięta futrem... Ona jednak nie uczyła się na błędach.



Część I:



Lizzy nie była osobą dyskretną, robiła wokół siebie sporo hałasu i prędzej czy później Crystal musiała przyłapać ją na podrzucaniu nieżyczliwych w jej opinii ilustracji. Początkowo Lupin nie osądzała Liz o tworzenie tych paszkwili, myślała, że Gryfonka jest na taki sabotaż zbyt mało ogarnięta. Uważała jednak, że Lizzy jest marionetką w rękach Jo i spełnia wszystkie jej życzenia. Tym gorsze było to, że Liz zrównała Crystal i Jo, nazywając je przyjaciółkami. Cała ta sytuacja zakończyła się nieprzyjemną wymianą zdań, a właściwie to Chris powiedziała, co myśli. Spanikowana Liz wpadła w histerię, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje - przecież jej wróżby wyraźnie mówiły, że drogi jej i Crystal będą na stałe połączone. Nie wiedząc, co zrobić, zatrzasnęła się w schowku na miotły i zarzekała się, że nie wyjdzie z niego aż układ planet nie będzie dla niej bardziej sprzyjający. Podczas, gdy jej brat namawiał ją do wyjścia, Teddy wziął na klatę skonfrontowanie z rzeczywistością drugiej strony sporu i interweniował w sprawie Lizzy u Crystal. Z jakim skutkiem? Można by powiedzieć, że z pozytywnym, a przynajmniej tak było do czasu, gdy Chris odkryła, że to Tomson-Jones tworzy jej karykatury.




Kiedy Crystal objaśniała znaczną część prawdy Tedowi i Tony'emu, Lizzy swoim zwyczajem zatapiała się w swoim świecie. Większość czasu spędzała w swojej pracowni, która ulokowana była w Pokoju Życzeń. Malowała tam swoje obrazy, a czasami również nocowała, gdy piekielna trójca za bardzo jej dopiekała. To była jej bezpieczna strefa, w której zawsze czuła się dobrze. Nie miała jednak odwagi by przenieść się tam na stałe, przynajmniej do dnia imprezy urodzinowej Teddy'ego. Lizzy nawet nie dotarła na przyjęcie, bo zanim udało jej się opuścić Wieżę Gryffindoru w dormitorium jej i Crystal wydarzyła się straszna scena. Jo, Grace i Jeny postanowiły się zemścić na Crystal, która wielokrotnie się im sprzeciwiała. Na oczach Lizzy piekielna trójca zaczęła niszczyć wszystkie rzeczy należące do Lupin, w tym zegarek jej taty. Tomson-Jones próbowała powstrzymać współlokatorki, ale nie była w stanie tego zrobić. Gdy zaalarmowany przez prefekt Gryfonów Tony pojawił się w jej dormitorium, rodzeństwo nie miało już czego ratować, musieli natomiast przekazać jakoś te złe wieści Crystal.
Nie było to łatwe, razem doszli do wniosku, że Chris nie powinna zostawać w dormitorium Gryfonek, bo to ona stała się celem corocznej katastrofy i piekielna trójca nie da jej spokoju, dopóki dotkliwie jej nie upokorzy. Wtedy Liz zdecydowała się zdradzić swój sekret i zaprowadziła przyjaciółkę oraz brata do Pokoju Życzeń i pokazała swoją pracownię. Zaproponowała Crystal, że mogą wspólnie tam zamieszkać, a ta z chęcią się zgodziła. Mieszkało im się razem doskonale i trzeba przyznać, że to jeszcze bardziej zbliżyło je do siebie. Ale niestety ich zniknięcie nie pozostało niezauważone.
Lizzy od czasu do czasu wracała do Wieży Gryfonów, a tym samym ryzykowała spotkaniem z piekielną trójcą, która poczuła się urażona faktem, że dwa obiekty ich kpin zniknęły im z pola widzenia. Jo i reszta przygotowały pułapkę na Lizzy, która nieświadoma wpadła w nią, przekraczając prób dawnego dormitorium. Z sufitu zleciało na nią wiadro wypełnione lepką i cuchnącą cieczą, która okazała się być krwią trolla. Znów cały Gryffindor się z niej śmiał, a ona jedynie uciekła do Pokoju Życzeń, gdzie zastała Chris i Tony'ego. Kiedy Lupin zobaczyła, co przydarzyło się jej przyjaciółce, postanowiła się natychmiast zemścić. Porwała magiczne farby Liz i pobiegła do Pokoju Wspólnego Gryfonów, gdzie powiedziała piekielnej trójcy, co o nich myśli i oblała je farbami, których te nie mogły z siebie zmyć przez najbliższe dni. Po raz pierwszy dręczycielki poczuły to samo, co ich ofiary, a dla Lizzy zachowanie Crystal było dowodem ich przyjaźni.


Ojciec Lizzy nie wytłumaczył jej niczego, chociaż z Tonym rozmawiał. Pierwszą osobą, która cokolwiek jej powiedziała była Crystal, która po kłótni z ojcem wróciła do Pokoju Życzeń. Liz okazała się być doskonałą przyjaciółką, bo nie krytykowała Chirs za jej tajemnice i próbowała wczuć się w jej sytuację. To ona pocieszała Lupinównę, przysięgając, że wszystko się ułoży, a tym samym pokazała, że można na niej polegać.
Kiedy rozgrywał się dramat Lupinów, Lizzy bardzo chciała im pomóc, tym bardziej, że nikt nie wtajemniczał jej w szczegóły zbliżających się wydarzeń. Jej głównym celem było pogodzenie Tony'ego z Crystal, który po wydarzeniach podczas pełni całkowicie zerwał z nią kontakt. Lizzy nie była świadoma, że jej przyjaciółka i brat pocałowali się na chwilę przed wybuchem całego zamieszania, ale wyczuwała, że coś jest między nimi i chciała im pomóc. Niestety bez satysfakcjonującego skutku. Krótko potem, poinformowano uczniów, że w Hogwarcie pojawiły się przypadki zachorowań na smoczą ospę, która była niezwykle niebezpieczną chorobą. Postanowiono, że młodzież zostanie odesłana do domów, a rok szkolny zakończy się miesiąc wcześniej. Lizzy była jednak jedną z osób, które dowiedziały się, że to jedynie przykrywka do przygotowań, które prowadziła dyrektor McGonagall z resztkami Zakonu Feniksa. Crystal i Teddy wyznali rówieśnikom, że zbliża się bitwa z wilkołakami i trzeba powstrzymać rozlew krwi. Liz była jedną z pierwszych osób, które zgłosiły się do pomocy i udziału w bitwie. Tony wyraźnie się temu sprzeciwiał, ale ona go nie słuchała. Wszyscy ustalili plan, który pozwoli im być w Hogwarcie, gdy dojdzie do walki.
Lizzy ocknęła się w skrzydle szpitalnym w bardzo kiepskim stanie. Z trudem kojarzyła, co się stało i nie mogła pojąć, jakim cudem tyle osób zostało ukąszonych. Tony nie odstępował od jej łóżka, często towarzyszył mu Teddy, kilka razy przyszła również Crystal. Lizzy obserwowała, jak jej przyjaciółka zmaga się z faktem, że jej matka umiera. Los Lizzy również nie był pewny. Pomfrey mówiła wciąż, że dziewczyna jest słaba i nie wiadomo, jak to będzie dalej wyglądała. Liz wiedziała, że chodziło jej o to, że zapewne nie przeżyje ukąszenia. Lizzy nie poddawała się jednak. Nie wiedziała, co przyniesie przyszłość, ale rozumiała, że jej dawne życie właśnie się skończyło i pozostawały dwie możliwości - albo przeżyje i będzie wilkołakiem, albo wkrótce umrze.
Nie dane było Lizzy wydobrzeć, bo Luca zawiadomił Departament Ósmy o wydarzeniach w Hogwarcie. Liz i inne wilkołaki zmuszeni byli uciekać, żeby nie urzędnicy nie pojmali ich w celu prowadzenia swoich eksperymentów. Pospiesznie pochowano zmarłych w Zakazanym Lesie, w tym również matkę Crystal. Lizzy była przy niej podczas tych wydarzeń. Jednak coś się w niej zmieniło wraz z ukąszeniem. Niepoprawny optymizm ustąpił miejsca złości, którą dziewczyna odczuwała. Opuszczała szkołę i rodzinę bez żalu, wiedząc, że w jej życiu zgodnie z noworoczną wróżbą zaszły zmiany, przed którymi nie można było uciec.
Zgodnie z założeniami dyrekcji Lizzy i jej rówieśnicy opuścili szkołę. Rodzeństwo Tomson-Jonesów było świadome przyszłych zdarzeń, bo rodzice poinformowali ich o bitwie i swoim udziale w nim. Prosili by Liz i Tony bezpiecznie zamknęli się w domu i czekali na wieści. Oni jednak mieli inne plany. Cała grupa uczniów, składająca się z bliźniaków, Amelii, Ezry Lennoxa, Jo, Grace, Jeny i angażujących się w ostatniej chwili Katie Dawson - prefekt naczelnej Gryfonów oraz Sienny Lane - Ślizgonki, z którą znała się Crystal, przeniosła się za pomocą teleportacji łącznej do Hogsmeade. Początkowo chcieli wykorzystać przejście łączące Świński Łeb z Pokojem Życzeń, ale ostatecznie zmuszeni byli do przejścia korytarzem między Miodowym Królestwem i przemknięcie między korytarzami do swojego celu. Tam oczekiwali na właściwy moment. Tony usilnie próbował zniechęcić Liz do walki, ale ona go nie słuchała, co więcej rozmowa z bratem wzbudziła w niej ogrom negatywnych emocji, które tylko podsycały w niej chęć do walki.
Plan uczniów nie okazał się być jednak skuteczny. Nie wiedzieli, jak walkę zaplanowali nauczyciele i ich rodzice, więc kiedy pojawili się na polu bitwy, niechcący złamali barierę ochronną, która miała zapewnić walczącym bezpieczeństwo i nie dopuścić do ukąszenia przez wilkołaki. Gdy bariera opadła, bitwa kompletnie zmieniła swój charakter, musieli zacząć walczyć twarzą w twarz. Lizzy walczyła dzielnie, a Tony nie opuszczał jej nawet na krok. Radzili sobie całkiem nieźle, ale nie potrafili zgrać się w walce, przez co jedno niekiedy przeszkadzało drugiemu. Liz chciała pokazać, że umie walczyć i jest kimś więcej niż Szajbuską Jones, a Tony usilnie chciał ją chronić. Takie postawy doprowadziły do tego, że podczas walki często byli w ogromnym niebezpieczeństwie. Za pierwszym razem wybroniła ich Crystal, która odstraszyła wilkołaka zagrażającego bezpieczeństwu Tomson-Jonesów. Za drugim razem nie mieli już tyle szczęścia. Zaatakował ich Bucky Grey, który w krwiożerczym szale kąsał każdego, kto stanął na jego drodze - nie ważne czy był człowiekiem, czy też wilkołakiem. Liz odepchnęła Tony'ego, chcąc go zmusić do ucieczki, sama była jednak zbyt powolna i szczęki Greya zamknęły się na jej ramieniu, chwilę przed tym, jak nadbiegł Teddy odpychając agresora od dziewczyny. Lizzy ocknęła się w skrzydle szpitalnym w bardzo kiepskim stanie. Z trudem kojarzyła, co się stało i nie mogła pojąć, jakim cudem tyle osób zostało ukąszonych. Tony nie odstępował od jej łóżka, często towarzyszył mu Teddy, kilka razy przyszła również Crystal. Lizzy obserwowała, jak jej przyjaciółka zmaga się z faktem, że jej matka umiera. Los Lizzy również nie był pewny. Pomfrey mówiła wciąż, że dziewczyna jest słaba i nie wiadomo, jak to będzie dalej wyglądała. Liz wiedziała, że chodziło jej o to, że zapewne nie przeżyje ukąszenia. Lizzy nie poddawała się jednak. Nie wiedziała, co przyniesie przyszłość, ale rozumiała, że jej dawne życie właśnie się skończyło i pozostawały dwie możliwości - albo przeżyje i będzie wilkołakiem, albo wkrótce umrze.

(ciąg dalszy wkrótce)
Osobowość:

Wygląd:
Drugiej tak barwnej persony jak Lizzy ze świecą szukać. Pierwszą rzeczą, jaką dostrzegało się był całkowity bezład w kwestii wszystkich ubrań i dodatków, które Elizabeth z uwielbieniem na siebie narzucała. Zazwyczaj nosiła obszerne, często zdarzało się, że za duże ubrania - zwiewne, wzorzyste spódnice, pstrokate koszule czy ogromne, ażurowe swetry - wszystko to w bardzo odważnych, gryzących się ze sobą kolorach. Jej sposób ubierania był pozbawiony stylu, nieco oderwany od rzeczywistości, nie mający nic wspólnego z modą, a to wszystko dlatego, że prawie zawsze przy codziennych rytuałach używała wróżb, które miały decydować za nią. Chociaż Tony był przekonany, że ubrania mają odzwierciedlić skomplikowaną naturę jego siostry. Oprócz barwnego stroju, Lizzy uwielbiała wszelkie dodatki, często wplatała w swoje długie włosy zwiewne chusty zakończone licznymi frędzelkami, a także zawieszała na nadgarstkach i szyi niezliczoną ilość koralików, sznurków i run, które miały przynieść jej szczęście.
Gdyby pozbyć się tego wszystkiego, czym Liz próbowała się otoczyć, pozostałaby jedynie dość wysoka, bardzo szczupła dziewczyna o nieco chorobliwie bladej cerze, przesadnie długich, brązowych włosach, wąskich ustach i zgrabnym nosie. A najpiękniejsze były jej oczy - duże, błękitne, jak gdyby szalała w nich krystalicznie czysta woda, przepełnione ufnością i radością życia.
Relacje:
Lizzy miała problem z nawiązywaniem relacji. Nie radziła sobie na wielu płaszczyznach, a mimo to nie wyzbyła się pozytywnego nastawienia i ufności względem ludzi, którzy często to wykorzystywali. Wśród bliskich była postrzegana jako osoba, którą należało się nieustannie opiekować, przez co często relacje, które łączyły ją z innymi, opierały się jedynie na trosce. Liz potrzebowała mieć ludzi obok siebie, bała się samotności i szukała w otoczeniu kogoś, kto poświęci jej choć trochę uwagi. Miała beznadziejną intuicję względem innych i trzymała się ludzi, których raczej powinna unikać. Dopiero gdy ktoś dopuścił ją do siebie i potraktował po partnersku, mógł dostrzec, że Elizabeth jest jedną z najbardziej oddanych i gotowych do poświęceń osób w Hogwarcie.
Przyjaciele: Ted Tonks, Crystal Lupin, Piekielna Trójca (relacja jednostronna)
Wrogowie: Jo McLaggen (dręczycielka), Jane Roebuck (dręczycielka), Grace Verica (dręczycielka)
Związki: (aktualnie brak)
Magiczne zdolności i inne umiejętności:
WRÓŻBIARSTWO - Lizzy w pewnym momencie życia zafascynowała się wróżbiarstwem. Było to dla niej niczym objawienie i od tego czasu wszystko podporządkowała wróżbom. Wierzyła w nie całkowicie, prowadziła senniki, stawiała tarota, obwieszała się amuletami i runami, które miały przynieść jej pomyślność w każdej dziedzinie życia. Wróżbiarstwo było dla niej remedium na wszelkie problemy. Rzadko kiedy to, co przepowiadała, okazywało się prawdą, ale trzeba przyznać, że niekiedy jej przeczucia zdawały się być prawdziwe, chociaż nie odkryła w sobie daru jasnowidzenia.
MALARSTWO - Liz nie potrafiła za bardzo przekazywać swoich emocji, znalazła na to rozwiązanie, przelewając wszystko na płótno. Niespodziewanie okazało się, że dziewczyna ma niezwykły talent malarski, który wykorzystywała do tego, żeby utrwalać te momenty, które były dla niej w jakiś sposób ważne, inspirujące czy warte zapamiętania. Nie postrzegała tego jako talent, wierząc, że to jasnowidztwo jest jej najmocniejszą stroną, a raczej na sposób komunikacji z innymi, bo często swoje prace podrzucała przeróżnym adresatom, licząc na to, że domyślą się, co chce za ich pomocą przekazać. Miała swoją pracownie z Pokoju Życzeń, ukrywając swoje prace przed wszystkimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz